Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

uczynię wszystko, co będzie potrzeba. Nie uchylam się od moich obowiązków.
— Ja jestem jej obowiązkiem — myślała Emilka. — Ojciec mówił, że nikt nie lubi obowiązków. To znaczy, że ciotka Elżbieta nigdy mnie nie polubi.
— Ty masz w sobie więcej dumy Murrayowskiej, niż cała rodzina razem wzięta, Elżbieto — zaśmiał się wuj Wallace.
Wszyscy się roześmieli z wyjątkiem Laury. Ta podeszła do Emilki, stojącej samotnie pośrodku pokoju i wzięła ją w objęcia.
— Tak się cieszę, Emilko, tak się cieszę... — szepnęła. — Nie martw się, dziecko drogie. Ja cię już pokochałam, a Srebrny Nów jest taki ładny, zobaczysz!
— Jest to... ładna nazwa — odrzekła Emilka, walcząc z przemożnem wzruszeniem. — Ja wciąż miałam w duszy nadzieję, że będę u ciebie, ciotko Lauro. Zdaje mi się, że zaraz się rozpłaczę ale to nie dlatego, że niechętnie tam jadę. Ja nie jestem tak źle wychowana, jak ci się może wydaje, ciotko Lauro, i nie byłabym podsłuchiwała wczoraj wieczorem, gdybym była wiedziała, że to jest nieładnie.
— Naturalnie, wiem, że nie byłabyś tego zrobiła — rzekła ciotka Laura.
— Ale widzisz, ja nie jestem Murrayówną.
W tym momencie wypowiedziała ciotka Laura zdanie bardzo dziwne w ustach Murrayówny.
— Bogu niech za to będą dzięki! — rzekła.
Kuzyn Jimmy poszedł za Emilką do hallu. Rozejrzał się dokoła, ażeby się upewnić, że nikt nie widzi i nie słyszy.

61