Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

okoliczności tę możność ukrycia się pod stołem. Mogła nawet widzieć niejedno przez serwetę. Serce jej biło tak głośno, że bała się tem zdradzić swą obecność. Żaden inny dźwięk nie rozlegał się dokoła, prócz rechotania żab, dochodzącego przez otwarte okno.
Przyjechali. Weszli do pokoju. Usiedli pod ścianami. Emilka wstrzymywała oddech. Przez kilka minut nikt nie mówił, tylko ciotka Ewa wzdychała ciężko i przeciągle. Wreszcie wuj Wallace odchrząknął i rzekł:
— A zatem, co robimy z dzieckiem?
Nikomu nie było pilno z odpowiedzią. Emilka myślała, że już nigdy nie przemówią. Wreszcie odezwała się ciotka Ewa tonem skargi:
— To takie trudne do prowadzenia dziecko, takie dziwne. Ja jej zupełnie nie rozumiem.
— Mnie się zdaje — wtrąciła nieśmiało ciotka Laura — że ona ma tak zwany artystyczny temperament.
— Ona jest zepsutem dzieckiem — rzekła ciotka Ruth bardzo stanowczo. — Zadaniem naszem będzie przedewszystkiem wyplenienie jej złych manjer, jeżeli chodzi o moje zdanie.
(Mała obserwatorka pod stołem pokręciła głową i rzuciła gniewne spojrzenie na ciotkę Ruth poprzez serwetę. „Ja myślę, że twoje własne manjery należałoby poprawić.” Emilka nie śmiała nawet szepnąć tych słów, ale sylabizowała je, poruszając wargami, bez wydawania jakichkolwiek dźwięków; to było wielką ulgą i satysfakcją.)
— Zgadzam się z tobą — przytaknęła ciotka Ewa — ale co do mnie, nie podjęłabym się tego zadania.

52