Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/412

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

już, idź, zanim sobie przypomnę co za pozbawione szacunku spostrzeżenia wypisujesz o mnie i zanim się porządnie rozgniewam...
Emilka poszła, trochę jeszcze wzruszona i zmieszana, ale rozradowana poprzez strach i zażenowanie. Zdawało jej się, że cały świat promienieje jej radością. Pan Carpenter patrzał za nią, dopóki nie zniknęła mu z oczu.
— Cóż za natura! — szeptał. — To dziecko posiada to, czego ja nigdy nie miałem, a za co byłbym oddał życie. Ale „bogowie nie pozwalają nam być ich dłużnikami”, więc i ona zapłaci za ten dar, zapłaci...

O zachodzie słońca siedziała Emilka w swoim pokoju. W powietrzu słychać było miljony poszeptów i dźwięków. Na dole Pierwiosnek uganiał się za zeschłymi liśćmi. Ruchy miał śliczne, pełne gracji i giętkości. Siedzenie za nim sprawiało jej przyjemność, podobnie jak gładka powierzchnia skoszonych łąk i pól, podobnie jak ta blada gwiazdeczka na czystym, błękitnym stropie.
Jesienny wiatr przynosił „babie lato” ze świata dobrych wróżek, z za wzgórz. Z gaiku Wysokiego Jana dolatywały śmiechy, przypominające śmiech faunów. Tam czekali na nią Ilza, Tadzio i Perry. Przygotowali jakiś scenarjusz na wieczór. Pójdzie do nich; wkrótce, jeszcze nie teraz. Tak była przepełniona wzruszeniem, że musiała to wypisać, zanim powróci ze świata swych marzeń do rzeczywistości. Ongi byłaby wlała ten nadmiar w list do ojca. Tego już nie mogła uczynić. Ale na stole leżała przed nią nowiutka księga od Jimmy’ego. Przysunęła ją, wzięła

406