Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/411

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

między innymi jego opis, pana Carpentera! Był to znakomity szkic, pan Carpenter był w nim odmalowany świetnie, żył w nim. Emilka nie wiedziała o tem, ale on wiedział dobrze, widział siebie, niczem w zwierciadle. Były tu zdania wręcz zastanawiające: — „On wygląda, jakgdyby umiał wiele rzeczy, z których nigdy nie będzie miał pożytku”. „Sądzę, że on nosi to czarne ubranie poniedziałkowe dlatego, żeby mieć złudzenie, że nigdy nie pił”. Skąd ta smarkata wzięła tę przenikliwość, te określenia?
— Strasznie mi przykro! — rzekła Emilka, zaczerwieniona i zmieszana.
— Dlaczego, wolę to, niż tę całą poezję, bez której byłbym się obszedł. To jest dopiero literatura w najlepszem znaczeniu wyrazu. A pomyśleć na dobitkę, że masz lat 13! Emilko, powiedz mi, dlaczego piszesz? Podaj mi twoje pobudki.
— Piszę, ażeby być sławną i bogatą — rzekła Emilka chłodno.
— Czy to są jedyne przyczyny?
— Nie. Ja ogromnie lubię pisać.
— Lepszy powód, ale niewystarczający. Powiedz mi, czy pisałabyś również, gdybyś była bardzo biedna, taka, jak mysz kościelna, gdybyś wiedziała, że nikt nie przeczyta nigdy tego, co piszesz?
— Naturalnie, że pisałabym — odrzekła Emilka wzgardliwie. — Muszę pisać, nie mogę się temu oprzeć, to jest jakaś moc silniejsza ode mnie...
— W takim razie dobrze jest! Wspinaj się na szczyty, dziecko! Wznoś się coraz bardziej, nie ustawaj w pracy. Chcę być dumny za 30 lat, jako staruszek, że Emilja Byrd Starr była moją uczennicą. Idź

405