Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/394

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Emilka spojrzała na niego, dzikiemi, zgorączkowanemi oczyma.
— Ona tego nie mogła uczynić... nie mogła tego uczynić.
— Naturalnie, że nie mogła — odrzekł doktór niedbale. — Nie martw się... ona tego nie zrobiła.
Oczami telegrafował do Elżbiety „Co to znaczy?”, ale Elżbieta potrząsnęła głową na znak nieświadomości.
— O kim mówisz, kochanie? — spytała. Po raz pierwszy nazwała Emilkę „kochaniem”.
Ale Emilka już myślała o czem innem. — Studnia braci Lee jest otwarta, oświadczyła. Napewno ktoś tam wpadnie. Dlaczego jej pan Lee nie zamyka? Doktór Burnley pozostawił Emilkę z Elżbietą, która usiłowała ją uspokoić co do tego przynajmniej i pojechał do Białego Krzyża.
Na progu spotkał Perry’ego.
— Jak się miewa Emilka? — spytał chłopiec, chwytając biegnącego doktora za rękaw.
— Nie nudź mnie, śpieszę się — odburknął lekarz.
— Powie mi pan, jak się ma Emilka, albo się uwieszę u pańskiego ubrania, tak, że strzępy z niego zostaną — odrzekł Perry z uporem. — Z tych starych panien nie mogę wydobyć jednego porządnego słowa. Pan musi mi powiedzieć...
— Emilka jest chora, ale nie sądzę, aby były narazie powody do obaw — odrzekł doktór i uwolnił się z rąk chłopca.
— Musi ją pan wyleczyć. Jeżeli jej się coś stanie, to ja rzucę się do jeziora, niech pan wie o tem — rzekł Perry.

388