Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dziej złote, niż kiedykolwiek pod błękitną czapeczką jedwabną, którą pani Simms kupiła jej w Shrewsbury. Ilza rzuciła się Emilce na szyję z wybuchem niepohamowanej czułości, a w 10 minut później pokłóciła się z nią o małe kocię, gdyż Emilka nie pozwoliła jej go zabrać do siebie.
— Powinnam go dostać, ty złowieszcza hieno — huknęła Ilza. — Jest ono równie dobrze mojem, jak twojem, świnio! Nasza stara kotka jest matką tego kociaka, a zatem jest on bardziej mój, niż twój, bo Nieznośnik jest tylko ojcem.
— Ilzo, ten sposób wyrażania się jest wysoce nieprzyzwoity — odezwała się ciotka Elżbieta, blada z oburzenia. — A jeżeli będziecie się kłóciły z powodu tego kociaka, to każę go utopić, pamiętajcie!
Ilza uspokoiła się, gdy Emilka ofiarowała jej udział w posiadaniu kociaka i prawo ochrzczenia go dowolną nazwą. Ilza nazwała go Różyczką. Emilce nie podobało się to miano, gdyż kuzyn Jimmy nazwał kociaka Małym Tomem, sądziła więc, że jest to raczej przedstawiciel płci męskiej. Ale tu znów wywołała gniew ciotki Elżbiety, która oświadczyła, że jest to dyskusja na tematy niedozwolone.
— Zgodzę się zatem na Różyczkę — pomyślała Emilka — a nazywać go będę Różanym, bo brzmi bardziej po męsku.
Kociak był szarawy, co przypominało Emilce jej ukochaną, utraconą Kicię. Pachniał tak ładnie futerkiem, ciepłem i czystem!
Po kolacji usłyszała gwizdek Tadzia w starym sadzie, ten sam czarowny sygnał, co dawniej, przed

341