Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/334

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie — rzekła wreszcie. — To nie jest odpowiednie określenie gwiazdki.
— Widzę, że jesteś artystką słowa. Tak, naturalnie to nie jest określenie. Gwiazdy są wielkie, fascynujące, świetlane. Nieczęsto widujemy gwiazdę wcieloną w ludzką postać. Zdaje mi się, że będę czekał na ciebie.
— Już jestem gotowa do drogi — rzekła Emilka.
— Hm, nie to miałem na myśli. Mniejsza o to. Chodź, Gwiazdeczko. Pójdziemy powoli. Nie wiedziałem, że pójdę do Księżego Stawu dziś jeszcze. A więc uważasz, że nie jestem przystojny?
— Tego nie powiedziałam — zawołała Emilka.
— Słowami nie. Ale ja umiem czytać w myślach, Gwiazdeczko. Bogowie udzielili mi tego daru. Uważasz, że ty sama jesteś ładna?
— Raczej tak... od czasu, jak ciotka Nancy pozwala mi nosić grzywkę — rzekła Emilka.
— Grzywka! Co za brzydki wyraz!
— Tak, nieładny. Nie używam go nigdy w poezji, ale w prozie...
W ten sposób dowiedział się Dean Priest, że Emilka pisuje poezje. Dużo jeszcze zrobił czarujących odkryć przez czas tej wędrówki do Księżego Stawu.
Emilka była zazwyczaj wstrzemięźliwa w słowach wobec ludzi obcych, ale tu odczuwała instynktownie tyle życzliwości, tyle zrozumienia, że nieświadomie zwierzała się Deanowi, jak staremu przyjacielowi. Otworzyła mu drzwi do swego sanktuarjum duchowego, mówiła z nim całkiem swobodnie.

328