Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

obsunęła zawisnąć na nim tak długo, aż zdołam cię wciągnąć na górę?
— Spróbuję — odrzekła Emilka.
Dean Priest zawiązał węzeł u końca sznura i spuścił ku Emilce. Poczem uwiązał sznur dokoła grubego pnia drzewnego.
— Już — rzekł.
Emilka szepnęła w duchu: „Boże drogi, dopomóż” i chwyciła za węzeł. W tej samej chwili zawisła całym ciężarem nad przepaścią, gdyż występ skalny odłamał się i runął w przepaść. Dean Priest drżał na całem ciele. Czy ona zdoła utrzymać sznur tak długo?
Ciągnął sznur ku sobie ze wszystkich sił. Emilka pomagała mu w tej pracy, gdyż opierała się nogami o stromą ścianę skalną gdzie tylko mogła. W przeciągu minuty była przy nim o odległość ramienia. Porwał ją za rękę i wciągnął na wybrzeże. Była ocalona.
— Bardzo panu dziękuję — rzekła Emilka, przypominając sobie zasady dobrego wychowania. — Ocalił mi pan życie. A teraz... może usiądę na chwilę... Dziwne mam uczucie w nogach. Zupełnie tak, jakgdyby drżały.
Emilka usiadła, drżąc bardziej, niż przez cały czas trwania niebezpieczeństwa. Dean Priest oparł się o stary świerk. I on drżał również. Czoło ocierał chusteczką. Emilka przyglądała mu się ciekawie. Słyszała o nim dużo od ciotki Nancy, były to często złośliwe uwagi. Zawsze nazywała go „Garbusem” z odcieniem pogardy, a Karolina stale ją poprawiała, mówiąc z naciskiem: „Dean”. Emilka wiedziała, że

324