Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ne psy z obu stron zajazdu. Gdy tylko ktoś podejdzie, wydają dźwięk: ham, ham, ham! ....
Ilza była urodzoną deklamatorką. Jej ham, ham, ham było przejmujące. Ale było to za dnia, a Emilka była waleczna jak lew przy dziennem świetle.
— Zazdrosna jesteś — rzekła i odeszła.
— Bynajmniej, ty nędzna istoto — wołała za nią Ilza. — Fumy ma, bo jej ciotka posiada kamienne psy przy bramie zajazdowej! Ja znam w Shrewsbury kobietę, która ma stokroć „kamienniejsze” psy, niż twoja ciotka!
Ale nazajutrz zrana żegnała Ilza serdecznie Emilkę i zobowiązała ją do pisywania raz na tydzień. Emilka miała jechać do Księżego Stawu ze starym Kelłym. Ciotka Elżbieta miała zamiar odwieźć ją, ale nie czuła się dobrze tego dnia, a ciotka Laura nie chciała pozostawić siostry samej. Kuzyn Jimmy naprawiał płot. Emilka nie byłaby mogła pojechać w oznaczonym terminie, a to byłoby wysoce niewłaściwe, gdyż oznajmiono jej przyjazd ciotce Nancy na dany dzień, a ciotka Nancy nie lubiła czekać daremnie. Gdyby Emilka nie zjawiła się punktualnie przed obliczem ciotki Nancy, ta byłaby zdolna zatrzasnąć spóźnionej drzwi przed nosem i kazać jej wracać do domu. Tylko to przeświadczenie mogło skłonić Elżbietę Murray do powierzenia Emilki staremu Kelly’emu.
Emilka była zachwycona. Lubiła starego kupca i uważała tę wyprawę w jego czerwonym pojeździe za istną przygodę.
— Cieszę się — mówił stary Kelly po drodze — zawsze lubiłem jeździć z ładnemi dziewczętami. A kiedyż ślub?

290