Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przechadzkę dwumilową, Nie przekonasz mnie. Nie mam, niestety, pod ręką nektaru i ambrozji, czyli pożywienia elfów, ale matka moja robi najlepszy pudding w całej Irlandji. I śmietanę mamy dzięki naszej krowie i krem. Zaczekaj chwilkę. Nie obawiaj się Beya. On czasem zjada małych protestantów, ale tobie nic nie zrobi.
Gdy ojciec Cassidy wrócił, szła za nim jego matka z tacą w ręku. Emilka była przygotowana na widok otyłej, ciężkiej postaci, ujrzała zaś drobniutką kobietę o śnieżnych, srebrzystych włosach, o łagodnych błękitnych oczach i różowych policzkach.
— Czy nie jest to najcudniejsza z matek? — zapytał ojciec Cassidy. — Mieszkam z nią po to, ażeby patrzeć na nią. Zresztą — tu ojciec Cassidy zniżył głos — jest pewne podobieństwo między nią a tobą. Ona czasami przerywa sprzątanie i znika na pół dnia: spędza szereg godzin w lesie. Widocznie też ma coś wspólnego z dobremi wróżkami.
Pani Cassidy roześmiała się i pocałowała Emilkę. Powiedziała, że musi kończyć przygotowania do wieczerzy i wyszła szybkim, drobnym kroczkiem.
— Siadaj, Emilko, Elfie i pogawędźmy jak para przyjaciół.
Emilka była głodna, przyjemnie głodna, czego nie zaznała już od dwu tygodni. Ciasto pani Cassidy było przewyborne, a śmietana przypominała krem swym smakiem.
— Cóż ty myślisz o mnie? — spytał ojciec Cassidy nagle, przyglądając się bacznie Emilce.
Emilka zarumieniła się. Zastanawiała się właśnie,

248