Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— O, proszę, proszę... Emilka zastanawiała się, jak go nazywać. — Czy obraziłby się, gdyby go protestantka nazwała „Ojciem”? Trudno, trzeba zaryzykować. — Proszę, ojcze Cassidy, w takim jestem kłopocie, więc przychodzą prosić Cię o wielką łaskę.
Emilka opowiedziała księdzu całą historję od początku do końca. Bey i ojciec Cassidy słuchali z wytężoną uwagą. Gdy skończyła, Bey mrugnął życzliwie, a ojciec Cassidy podniósł brwi do góry.
— Hm — rzekł, więc ja mam odwieść Wysokiego Jana od wykonania tego zamysłu?
— Jeżeli to jest możliwe — szepnęła Emilka błagalnie. — Och, to byłoby cudnie!
— Obawiam się, że nie mam władzy odwieść go od rozporządzania swoją własnością, wiesz, elfie? —
Emilka zrozumiała, że ojciec Cassidy odmawia. Nie chce użyć władzy Kościoła dla poparcia sprawy protestanckiej. A zatem niema nadziei. Z oczu jej trysnęły łzy rozpaczy.
— O, kochanie moje, nie płacz — prosił ojciec Cassidy. — Elfy nigdy nie płaczą, nie umieją płakać. Byłbym srodze zmartwiony, gdyby się okazało, że nie należysz do wybranego Ludu. Mówisz, że jesteś ze Srebrnego Nowiu, możliwe, ale dla mnie jesteś dzieckiem Odrodzenia, dzieckiem starych bogów. I dlatego muszę ocalić od zagłady twój lasek ukochany.
Emilka zdziwiła się.
— Sądzę, że mi się uda — ciągnął dalej ojciec Cassidy. — Sądzę, że jeżeli pójdę do Wysokiego Jana na przyjacielską pogawędkę i pomówię z nim serdecznie w cztery oczy, to trafię mu do sumienia. Jesteśmy starymi przyjaciółmi, Wysoki Jan i ja. On jest roz-

246