Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Minuty mijały, każda z nich wydawała się Emilce wiecznością. Wreszcie ciotka Laura przyszła po nią.
— Ciotka Elżbieta wzywa cię do kuchni, Emilko.
Głos ciotki Laury był łagodny i smutny. Emilka z trudem zapanowała nad łkaniem. Nienawistną jej była myśl, że ciotka Laura posądza ją o niegrzeczność, ale nie miała siły udzielić wyjaśnień, nie płacząc. Ciotka Laura byłaby jej współczuła, a to współczucie byłoby rozhartowało Emilkę. W milczeniu zeszła ze schodów, ciotka Laura za nią i weszły obie do kuchni.
Nakryte tu było do kolacji, świece płonęły dokoła stołu. Ciotka Elżbieta siedziała, wyprostowana, przy stole, twarz jej wyrażała nieugiętą stanowczość. Panna Brownell siedziała rozparta na fotelu na biegunach, jej wyblakłe oczy świeciły zwycięsko i drapieżnie. Była w nich przewrotność, jakby trucizna. Nos miała bardzo czerwony, co również nie dodawało jej wdzięku.
Kuzyn Jimmy stał, pochylony nad drzewem, które rąbał, pogwizdując od czasu do czasu. Był jeszcze bardziej podobny do gnoma dzisiaj, niż kiedykolwiek. Perry’ego nie było widać nigdzie. Emilka była z tego bardzo niezadowolona. Obecność Perry’ego byłaby dla niej ostoją moralną.
— Przykro mi, Emilko; słyszę, że znowu byłaś dziś niegrzeczna w szkole, — rzekła ciotka Elżbieta.
— Nie, nie sądzę, żeby ci to było przykrem — odrzekła Emilka poważnie.
Teraz, gdy nastąpiło przesilenie, czuła się zdolna do stawienia czoła tym dwom okrutnicom. Notowała sobie w myśli, że zczasem, opisując tę scenę, nie na-

213