Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go. Myślałam, że przestanie chodzić do szkoły, bo go panna Brownell wybiła, ale on mówi, że taki drobiazg nie może go odwieść od kształcenia się, skoro raz postanowił się uczyć. Jest on ogromnie stanowczy.
Ciotka Elżbieta też jest stanowcza. A o Perrym mówi, że jest uparty. Ja uczę Perry’ego gramatyki. On chce mówić porządnie. Powiedziałam mu, że nie powinien nazywać swej ciotki Tomaszowej starą bestją, ale on powiada, że musi, bo ona nie jest młodą bestją. Ciotka Elżbieta mówi, że nie powinnam tak się przyjaźnić z chłopcem-najemnikiem. Ale on jest miły, chociaż ma obejście trochę surowe. Tak się wyraziła ciotka Laura. Nie wiem, co to znaczy, ale domyślam się, że to ma być to jego mówienie wszystkiego prosto z mostu. A przy tem on je strąki nożem. Lubię Perry’ego, ale inaczej, niż Tadzia. Czy to nie zabawne, drogi Ojcze, ile istnieje sposobów lubienia? Nie zdaje mi się, aby Ilza go lubiła. Ona się wyśmiewa z jego braku wiadomości i gra mu na nosie, bo jest obdarty, a przecież jej własna odzież dosyć pozostawia do życzenia. Tadzio niebardzo go lubi, narysował go tak zabawnie, że trzeba się śmiać, patrząc na tę podobiznę. Jest to twarz Perry’ego, a jednak to nie on. Kuzyn Jimmy nazywa to „karykaturą” i śmieje się, ale nie śmiałabym pokazać tego Perry’emu, bo obawiałabym się, że on przebije Tadzia nawylot. Pokazałam to Ilzie, a ona rozłościła się szalenie i podarła rysunek na drobne kawałki. Nie mogę pojąć, dlaczego.
Perry mówi, że umie deklamować tak, jak Ilza i że mógłby rysować także, gdyby mu na tem zależało. Widzę, że jemu sprawia przykrość myśl, iż ktoś umie

197