Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Straszny jest — rzekła, wzdrygając się. — A ja byłam tak przestraszona... —
— Czyżby? A ja myślałem, że umyślnie stoisz i patrzysz zimno na niego, aby go poskromić. Jak to jest, kiedy człowiek się boi?
— Czy ty się nigdy nie boisz?
— Nie, nie wiem, jak to jest... Jak ci na imię? —
— Emilja Byrd Starr.
— Mieszkasz w okolicy?
— W Srebrnym Nowiu.
— Tam, gdzie mieszka głupi Jimmy Murray?
— On nie jest głupi! — zawołała Emilka, oburzona.
— Wszystko jedno. Nie znam go. Ale go poznam. Zgodzę się służyć na chórze w kościele tak, jak o to prosił.
— Nie wiedziałam o tem — rzekła Emilka, zdziwiona. — Rzeczywiście będziesz służyć na chórze?
— Tak. Sam o tem nie wiedziałem aż do tej chwili. On prosił tę starą bestję, ciotkę Tomaszową, żeby mnie przysyłała do niego na naukę, ale nie miałem na to ochoty. Teraz widzę, że się zgodzę. Chcesz wiedzieć, jak ja się nazywam?
— Naturalnie.
— Perry Miller. Mieszkam z moją starą ciotką Tomaszową tam na dole. Tatuś był kapitanem okrętu, nieraz z nim jeździłem po morzach, dopóki żył wszędzie jeździliśmy. Chodzisz do szkoły?
— Tak.
— Ja nie. Nigdy nie chodziłem. Ciotka Tomaszowa za daleko mieszka. Nie przypuszczałem zresz-

194