Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Emilka. — To nie jest brzydkie słowo, co? A więc jeżeli nie, to dlaczego nie wolno mi go używać?
— To nie jest wyraz odpowiedni dla panienek — rzekła ciotka Laura.
— W takim razie nie będę go używać już nigdy — odrzekła Emilka — ale Wysoki Jan jest łapserdakiem.

Ciotka Laura śmiała się tak serdecznie po odejściu Emilki, że aż ciotka Elżbieta ją upomniała, mówiąc, iż kobieta w jej wieku powinna mieć więcej rozumu.
— Elżbieto, sama wiesz, że to było przezabawne — zaprotestowała Laura.
Gdy Emilka była już na pierwszem piętrze, uśmiechnęła się ciotka Elżbieta również.
— Powiedziałam wysokiemu Janowi kilka słów prawdy, on już nie będzie straszyć dzieci swemi historjami. Gdy odchodziłam, miotał się ze złości.
Emilka, wyczerpana, usnęła natychmiast, położywszy się do łóżka. Ale w godzinę później obudziła się. Ciotka Elżbieta nie przyszła jeszcze do sypialni, więc okiennice nie były zamknięte i Emilka zobaczyła ukochaną, zaprzyjaźnioną gwiazdkę, mrugającą do niej życzliwie. W oddali morze szumiało, wabiące. Życie takie znów było dobre, och, jak błogo jest żyć! Będzie można pisać listy i poezje. Emilka już miała jedną strofkę nowego wiersza, zatytułowanego „Myśli Osoby Skazanej na Nagłą Śmierć”, można będzie się bawić z Ilzą i z Tadziem, biegać po łąkach z Nieznoś-

181