Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rzyć tak rychło. Ciotki nigdy się nie domyśliły, że to ona jest sprawczynią ubytku mleka, każda znich posądzała drugą o to drobne nadużycie, tak że Emilce uszło to wykroczenie płazem. Z tego nie należy, rzecz jasna, wyciągać wniosków niesłusznych; Emilka powinna była zostać wyśledzona i ukarana za nieposłuszeństwo: powinno było sumienie skłonić ją do wyznania winy: ale z żalem muszę stwierdzić, że sumienie Emilki nigdy jej nie dręczyło z tego powodu ani przez chwilę. Natomiast przesądzone było, że przyjdzie jej tegoż wieczora wycierpieć bardzo wiele z przyczyny całkiem odmiennej.
Ściemniło się zupełnie i Emilka nie miała najmniejszej ochoty wracać do pustego, ponurego domu. Zakradła się więc do warsztatu Jana, gdzie nie zastała nikogo. Ale niektóre szczegóły wskazywały na intensywną pracę Wysokiego Jana, przerwaną niedawno zapewne i na niezbyt długo. Emilka usiadła więc na deskach i rozglądała się dokoła, szukając, coby można zjeść. Jabłka leżały rzędem na półce pod sufitem. Emilka czuła niepohamowany apetyt na „słodkie”.
Wspięła się na palce i wybrała największe jabłko. Przystawiła stołek do ściany i zdjęła upatrzoną zdobycz z półki. Jadła chciwie. Właśnie trzymała w ręku ogryzek, gdy wszedł Wysoki Jan. Kiwnął jej głową i rozejrzał się dokoła, jakby od niechcenia.
— Właśnie jadłem kolację — rzekł. — Żony niema, więc muszę myśleć sam o sobie.
Zaczął piłować deski w milczeniu. Emilka siedziała na schodkach przy wejściu i liczyła pestki w ogryzku jabłka. Wsłuchiwała się w gwizd i śpiew

173