Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zakręconych ku górze rzęs, odziedziczonych przez Emilkę po babce, matce ojca, rzęs bardzo nie-Murrayowskich; ale nie miała wrogich zamiarów w stosunku do nich. Włosy zaś muszą spaść pod jej nożyczkami, bo tu o zdrowie chodzi!
Emilka czekała na katowskie nożyce w nastroju beznadziejności. Musi więc rozstać się ze swemi kochanemi włosami, z których ojciec był taki dumny! Może zczasem odrosną, o ile ciotka Elżbieta im pozwoli, ale to potrwa lata całe, a tymczasem ona będzie zeszpecona! Koleżanki się ucieszą, z tem uosobieniem fałszu na czele! Ciotka Laura i kuzyn Jimmy wyszli teraz z domu. Żadnej obrony! Spełni się ta okropność.
Ciotka Elżbieta wracała z nożyczkami w ręku. Błyszczały, gdy je otwierała. Ten błysk zbudził coś nieopisanego w duszy Emilki. Odwróciła się znienacka i spojrzała ciotce w twarz. Czuła, że brwi jej ściągają się w sposób niezwykły, czuła, że jakaś nieznana energja budzi się w niej, energja, której nic i nikt oprzeć się nie zdoła.
— Ciotko Elżbieto — rzekła, patrząc prosto w oczy damie z nożyczkami — nie obetniesz mi włosów. Nie mówmy już o tem.
Zdarzyło się coś zdumiewającego: ciotka Elżbieta pobladła, odłożyła nożyczki, patrzyła przez chwilę, jak na upiora, na to opętane dziecko, a potem, po raz pierwszy w życiu uciekła. Elżbieta Murray, dosłownie uciekła... do kuchni.
— Co się stało, Elżbieto? — spytała Laura, wchodząc do domu.
— Zobaczyłam... Ojca... patrzącego na mnie z jej oczu — wyjąkała Elżbieta, cała drżąca. — I powie-

139