Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pień doskonałości, jaki istota ludzka może osiągnąć, ale ten wieczny chichot był jej wadą.
Ale przecież los opiekuje się panienkami, które urodziły się z manją pisania. Ten los ziścił marzenia Emilki tego dnia właśnie, kiedy tego najbardziej pragnęła. Stało się to w owym dniu, w którym panna Brownell postanowiła pokazać wyższej klasie, jak powinno się czytać „Pieśń Myśliwego”.
Stojąc na katedrze, czytała panna Brownell, niepozbawiona pewnej zręczności recytacyjnej, owe piękne wiersze. Emilka miała przed sobą trudne zadanie arytmetyczne. Odłożyła ołówek i słuchała, zachwycona. Nigdy nie słyszała dotychczas „Pieśni Myśliwego”, ale teraz słyszała i widziała treść tej opowieści wierszowanej, widziała śnieżne szczyty i ruiny zamków, oraz oświetlenie specyficzne jezior górskich; słyszała echo, rozbrzmiewające w dolinach i wąwozach, a w duszy jej dźwięczało zaczarowane echo tych cudnych słów. Emilka drżała z zachwytu. Nie posiadała się z radosnego uniesienia. Zapomniała zupełnie, gdzie jest i co jej wolno, wybiegła z ławki i chwyciła ramię panny Brownell.
— O, pani nauczycielko! — zawołała z powagą i namiętnością w głosie i spojrzeniu — niech pani przeczyta ten ustęp jeszcze raz, o, proszę, niech pani to przeczyta powtórnie!
Panna Brownell przerwała nagle czytanie, spojrzała na tę twarzyczkę, opromienioną nieziemskim zachwytem, na te oczy, odzwierciedlające niebiańską wizję; panna Brownell rozgniewała się. Gniewało ją wyłamanie się z dyscypliny, gniewało ją to wdzieranie się uczennicy trzeciej klasy w wykład, przez-

119