Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

a ciotka Elżbieta na ciotkę Laurę. Wreszcie Laura rzekła:
— Wybiegnij i daj jeść kurom, Emilko.
Emilka podniosła się z godnością.
— Możecie mi powiedzieć poprostu, że nie chcecie mówić w mojej obecności o matce Ilzy, a również usłucham. Rozumiem wybornie, co macie na myśli — rzekła, wychodząc z pokoju.

9.
ZRZĄDZENIE OPATRZNOŚCI.

Emilka pewna była w owym pierwszym dniu pobytu w szkole, że nigdy nie polubi nowego trybu życia. Musiała tam uczęszczać, zdawała sobie z tego sprawę, ażeby otrzymać wychowanie i wykształcenie odpowiednie i móc zarabiać na życie. Ale sądziła, że będzie to zawsze to, co Helena Greene nazywała uroczyście „krzyżem Pańskim”. To też niemałe było zdziwienie Emilki, gdy po kilku dniach nauki spostrzegła się, że polubiła szkołę. Panna Brownell nie zyskiwała wprawdzie na bliższej znajomości. Ale dziewczynki już jej nie dręczyły, zdawały się zapominać o tem, co zaszło i traktować ją, jako jedną ze „swoich”. Została dopuszczona do koleżeństwa z „gromadą”, a chociaż przy sposobności nie oszczędzano jej drobnych ukłuć szpilką, aluzji do dzidziusiowatego fartucha i do pychy Murrayowskiej, nie było już owego stosunku wrogiego, ani jawnego, ani utajonego. Zresztą Emilka nauczyła się również „odcinać się”, skoro poznała

116