Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

twychwstanie duszy; zczasem przestano się nim zajmować.
Emilka przeszła do innego nagrobka.
— Elżbieta Burnley... kto to był, kuzynie Jimmy?
— Starego Wiliama Murraya żona. Był to brat Hugona, przybył tu w pięć lat po jego śmierci. Żona jego była pięknością i za taką uważano ją na Starym Lądzie. Nie lubiła lasów tutejszych. Miała nostalgję, Emilko, tęskniła do swego kraju, okropnie tęskniła. W kilka tygodni po swym przyjeździe jeszcze nie zdejmowała ani na chwilę kapelusza, wciąż była na wyjezdnem, błagała, aby ją zawieźć zpowrotem do ojczyzny.
— Czy spała też w kapeluszu? — spytała Emilka.
— Nie wiem, czy wogóle kładła się spać. Faktem jest, że Wiliam nie chciał jej zawieźć do domu, zdjęła więc kapelusz i pozostała tutaj. Córka jej wyszła zamąż za syna Hugona, czyli że Elżbieta była twoją pra-prababką.
Emilka patrzyła na ten grób i zastanawiała się, czy nostalgja nie zakłóca stuletniego snu Elżbiety Burnley.
— To straszne tak tęsknić za domem, ja to znam... — rzekła ze współczuciem.
— Tu jest pochowany mały Stefanek Murray — mówił kuzyn Jimmy. — Był to brat twego pradziadka, umarł w wieku lat 12. On był prawdziwym Murrayem — dodał kuzyn Jimmy uroczyście.
— Dlaczego?
— Był taki piękny, mądry, taki dobry! On nie

96