Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Tak też i jest, jest to wiersz z jednego z mych utworów.
— Mnie się podoba ta myśl chowania swoich bliskich wyłącznie na własnym cmentarzyku — rzekła Emilka bardzo stanowczo, rozglądając się dokoła.
Kuzyn Jimmy zachichotał.
— A oni jeszcze narzekają, że ty nie jesteś Murrayówną — rzekł. Murrayowie, Byrdowie, Starrowie i trochę krwi Shipleyów, to wszystko złożyło się na ciebie, o ile się bardzo nie mylę!
— Shipleyów?
— Tak; rodzina żony Hugona Murraya, twoja prababka była Shipleyówną, Angielką. Czy słyszałaś, w jaki sposób Murrayowie przybyli do Srebrnego Nowiu?
— Nie.
— Jechali do Quebec, wcale nie mieli jechać do Stanów. Mieli za sobą długą, uciążliwą podróż, ale zabrakło im wody, więc kapitan okrętu, „Srebrny Nów”, zatrzymał się tutaj, żeby odnowić zapas wody. Marja Murray omal nie umarła, tak chorowała na morzu. Kapitan, zatroskany o nią, kazał jej pójść na ląd z kilku marynarzami, ażeby uczuła stały grunt pod nogami. Poszła raźnie, a gdy stanęła na wybrzeżu, rzekła: „Tu pozostanę”. I pozostała. Nic nie zdołało jej ugiąć.
Stary Hugo, wówczas młody Hugo, rzecz jasna, miotał się, krzyczał, perswadował, nic nie pomogło. Rozpłakał się nawet... Pozostała niewzruszona. Wreszcie ustąpił i wylądował również. Osiedli tutaj i w ten

94