Strona:Emilka dojrzewa.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Podniosłam głowę wysoko, jak przystało na członka rodziny Murrayów.

— Jeżeli macie na myśli pana Deana Priesta — rzekłam — to istotnie przychodzi często. Jest to mój osobisty przyjaciel.

Stary Kelly potrząsnął głową.

— Kochana dzieweczko... ostrzegałem cię... nigdy nie wychodź zamąż za Priesta... żadnego...! Nie pamiętasz?

— Zabawni jesteście, panie Kelly — rzekłam. — Nie wychodzę zamąż za nikogo. Pan Priest mógłby być moim ojcem, a ja jestem małą dziewczynką, której on pomaga w naukach.

Kelly znów potrząsnął głową.

— Ja znam Priestów, dziecko — rzekł. — Oni przeprowadzą zawsze to, co sobie postanowią. A ludzie mówią, że ten Garbus postanowił pojąć cię zczasem za żonę, tego dnia przyszło mu to na myśl, kiedy cię nieomal z wody wyłowił. Mówią, że jest on niewierzącym człowiekiem, a wszyscy wiedzą, że gdy go chrzcili, zerwał pastorowi okulary z nosa. Czegóż można się po nim spodziewać? Pamiętaj, co ci mówi stary Kelly: zerwij wszelkie z nim stosunki zawczasu. I nie patrz na mnie tak po Murrayowsku, kochana dzieweczko. Mówię to dla twego dobra.

Odeszłam i zostawiłam go samego. Nie mogę się z nim sprzeczać o takie rzeczy: chciałabym, aby ludzie nie nasuwali mi takich myśli. Teraz nie będę się czuła swobodna w obecności Deana przez szereg tygodni. Wiem doskonale, że każde słowo Kelly’ego było niedorzecznością.

47