Przejdź do zawartości

Strona:Emilka dojrzewa.pdf/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdy na zegarze wybije jedenasta, ucałuję cię, jako moją przyszłą żonę.

Emilka ani przez chwilę nie sądziła, że Perry wykona to, co zapowiedział. Było to nieopatrzne z jej strony, bo Perry zawsze dotrzymywał słowa i przeprowadzał wszystko, co postanowił. Ale z drugiej strony — nigdy nie był dotychczas sentymentalny. Nie zważała więc na jego „obietnicę”, lecz zatrzymała się, aby mu zadać jeszcze jedno pytanie, dotyczące obiadu u państwa Hardy. Perry nie odpowiedział na jej pytanie: zegar zaczął bić jedenastą. Przeskoczył przez parapet i wszedł do pokoju. Emilka zbyt późno spostrzegła, że chłopiec uczyni to, czem zagroził. Zdążyła tylko schylić się i cmoknięcie Perry’ego (nie umiał niczego robić subtelnie!) padło na jej ucho, zamiast na policzek.

W chwili, kiedy Perry całował ucho Emilki, zdarzyły się dwie rzeczy jednocześnie: silniejszy podmuch wiatru zamknął z hałasem jedną połowę okna i zgasił świecę, stojącą na stole i w tejże minucie stanęła na progu ciotka Ruth z inną świecą w ręku, której ostre światło padło na tych dwoje, skamieniałych z przerażenia i wstydu.

W tem miejscu czuje sumienny biograf, że jego pióro nie jest na wysokości zadania.

Emilka i Perry stali nieruchomi na miejscu. Ciotka Ruth także. Ciotka Ruth była przygotowana, że zastanie Emilkę piszącą, gdyż już raz przed miesiącem zdybała na tern siostrzenicę, która w przystępie nocnego natchnienia, zeszła nadół do ogrzanej jadalni, aby tu wpisać kilkanaście z dań do księgi Jimmy’ego. Ale to! Muszę przyznać, że to wyglądało dziwnie.