Przejdź do zawartości

Strona:Emilka dojrzewa.pdf/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zajmująca głowa! Pani Roggers posadziła mnie obok siebie. Bałam się usta otworzyć, mogłam powiedzieć coś głupiego, bałam się, że „palnę”. Siedziałam więc cichutko, jak myszka i chciwie słuchałam. Pani Roggers powiedziała mi dzisiaj, że jej szwagier orzekł, gdyśmy odeszły:

— Ta mała Starrówna ze Srebrnego Nowiu jest najrozsądniejszą i najtaktowniejszą dziewczynką w tym wieku, jaką poznałem kiedykolwiek w życiu.

Taki wielki mąż stanu i nie uważa, że jestem potworem!

On był wspaniały: mądry, dowcipny, pełen humoru. Zdawało mi się, że piję jakieś wytrawne, upajające wino. Zapomniałam o obecności ciotki Ruth. Jakiem wielkiem zdarzeniem jest spotkanie z takim człowiekiem, który przyczynia się do budowania gmachu mocarstwowego naszej ojczyzny!

Perry poszedł dziś na dworzec, aby spojrzeć chociaż na pana Herberta. Perry mówi, że będzie zczasem wielkim człowiekiem, jak pan Herbert. Ale... nie. Perry może (wierzę w to) zajść wysoko. Ale on będzie tylko zręcznym politykiem, a nie mężem stanu. Ilza o mało mnie nie zabiła, gdy jej to powiedziałam.

— Ja nienawidzę Perry’ego Millera — wybuchnęła — ale nienawidzę bardziej jeszcze snobizmu. A ty jesteś snobem, Emiljo Starr. Zdaje ci się, że ponieważ Perry nie pochodzi ze Srebrnego Nowiu, więc nie może zostać wielkim człowiekiem. Gdyby był jednym ze świętych Murrayów, możliwości jego byłyby nieograniczone według ciebie!

Uważałam, że Ilza niewłaściwie postępuje ze mną i podniosłam głowę do góry.

258