Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Namówił ich oboje, a jakich się tam dopuszczali rzeczy o tem nie wiedział nikt. Dostał porządnie rózgą od matki na dworze w oczach zdumionych i przerażonych dzieci całej kolonii.
Maheude była w rospaczy. Więc tak teraz odwdzięczają się dzieci, które od urodzenia tyle kosztują, gdy przyjdą do lat, w których coś mogłyby dopomódz rodzicom! W tym wykrzyku zawarła biedaczka wspomnienia własnego dzieciństwa, dziedzicznej nędzy, która z dzieci robi narzędzia pracy dla tych którzy im dali życie.
Gdy tego ranka mężczyźni wychodzili do roboty siadła Maheude na łóżku i krzyknęła za Jeanlinem:
— A spróbuj jeszcze raz gałganie, to ci kości kijem połamię!
W nowej sztolni Maheua praca była ciężka. Pokład zwężał się tutaj tak nagle, że hajerzy wciśnięci między ścianę skalną i powałę przy uderzaniu kilofami ranili sobie łokcie. Przytem było tam bardzo mokro i lada chwila mogła trysnąć woda, jakiegoś podziemnego zbiornika, rozsadzająca tak często skały chodników. Dnia poprzedniego, gdy Stefan wydobył z węgla silnie wbity kilof woda obryzgała go całego. Ale nic się na razie nie stało, szacht stał się jeno bardziej wilgotny i niezdrowy.
Stefan zresztą zobojętniał na niebezpieczeństwo jak wszyscy, nie myślał o niem. Ciągle przebywał w atmosferze gazu i nie czuł już ucisku jego na oczach i owej jakby pajęczyny zasłaniającej wzrok. Czasem przychodziło to któremuś z hajerów na myśl, gdy lampy paliły się niebiesko i przykładano ucho do skały, by posłyszeć jak wydobywają się ze szczeliny gazy. Ciągłem też niebezpieczeństwem zasypania groziło usuwanie się ziemi, która była przesiąkła wodą i nie mogła oprzeć się dostatecznie na bierwionach drzewa niedbale pozakładanych.
Trzy razy już dziś Maheu poprawiał stemplowanie. Było już to pół do trzeciej, Stefan leżąc na boku wyrębywał blok, ludzie poczęli wyjeżdżać, gdy nagle grzmot podziemny wstrząsł całą kopalnią.