Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Rozgorzał zapałem neofity, nienawiścią do gnębicieli i nadzieją, że wstąpi w pierwsze szeregi gnębionych, walczących o swe ludzkie prawa. Jak się wziąć do tego nie wiedział jednak. Co wieczór wiódł długie dysputy z Rasseneurem, który pragnął rzecz załatwić pokojowo i Souvarinem, który chciał wszystko niszczyć. W głowie mu huczało i leżąc w łóżku konstruował różne plany odwetu. Skłaniał się do teoryi pokojowej, mawiał, że polityki nie należy wprowadzać do czysto ekonomicznej kwestyi spospołecznej. Było to gdzieś wyczytane zdanie, które najodpowiedniejszem mu się wydało do zastosowania tutaj pośród flegmatycznych górników. Ale jak zreformować, społeczeństwo, by przytej okazyi nie wyleciała ni jedna szyba, nie wiedział.
I w domu u Maheuów kładziono się teraz spać później, a Stefan zwracał rozmowę ciągle na zajmujący go temat.
Od kiedy począł się uświadamiać, zaczęło mu ciążyć to życie kolonii, gdzie ludzie natłoczeni byli jak śledzie w beczce. Czyż byli zwierzętami w klatce, czyż dokoła nie było olbrzymiej równi, mogącej całe miasta pomieścić? Czemuż żyć tak, że nie można zmienić koszuli, by gołego ciała niepokazać drugiemu? A jakie z tego skutki dla zdrowia i moralności!
— Tam do licha! — wykrzyknął Maheu. — Byle tylko więcej pieniędzy, zaraz by się można wygodniej urządzić. To prawda, wcale nie zdrowo tak żyć jedno na drugiem. Kończy się zawsze na tem, że chłopcy się psują, a dziewczęta rodzą dzieci!
Cała rodzina brała udział w dyspucie, każdy dorzucał swą uwagę, a lampa kopciła zatruwając do reszty powietrze przesycone już i tak odorem smażonej cebuli.
To prawda, życie nie wesołe! Człek musi jak zwierzę obracać kierat, co dawniej było karą galernika, narażać się bezustanku, a wreszcie gdy zechce jeść nie ma wieczór kawałka mięsa w domu. Z głodu się nie umrze i tyle. Suchym chlebem żyj człowieku i to jeszcze w ciągłych długach pod ustawiczną grozą, jak zbrodniarz. Gdy