Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Widzicie tedy, — dodał spoglądając na nich — że trzeba pierwej wszystko zniszczyć. Tak, nie ma innej rady. Ziemię należy obmyć krwią i oczyścić ogniem! Potem... zobaczymy!
— Pan ma słuszność! — potakiwała pani Rasseneur, mimo swego radykalizmu rewolucyjnego, osoba nader ugrzeczniona.
Stefan zawstydzony, nie mogąc sprostać Souvarinowi, przerwał dyskusyę. Powstał i rzekł:
— Chodźmy spać. Wszystko to zmieni faktu, że muszę wstać o trzeciej. Souvarine odrzucił niedopałek papierosa, ujął grubą królicę ostrożnie pod brzuch i postawił na ziemi.
Rasseneur zamknął drzwi wchodowe i rozeszli się ważąc w głowach myśli.
Co wieczora toczono takie rozmowy w pustej izbie. Stefan siedząc godzinę nad jednym kuflem słuchał i myślał, i myślał, a drzemiące w nim ideje budziły się i nabierały wyraźnych kształtów. Poczuł chęć do czytania i zwrócił się do sąsiada z prośbą o książki. Ale na nieszczęście Souvarine miał nie wiele francuskich a same prawie tylko niemieckie i rosyjskie. W końcu dostał dzieło o stowarzyszeniach spółdzielczych które zresztą Souvarine skwalifikował jako „głupstwo“. Prócz tego pilnie czytywał pismo, które abonował jego sąsiad. Była to „Walka“, anarchistyczny tygodnik wychodzący w Genewie. Souvarine był ciągle jednako zamknięty w sobie, zobojętniały na wszystko, jakby życie było dlań rzeczą uboczną. O czem rozmyślał odgadnąć było trudno.
W pierwszych dniach lipca zaszła znaczna zmiana w położeniu Stefana. Zdarzyło się coś co, przerwało monotonię życia górników. Oto hajerzy w sztolni Wilhelma natrafili na pusty chodnik, co dowodziło, że w tej stronie węgla spodziewać się już nie można. Stało się to pewnością po kilku dniach, ku wielkiej konsternacyi inżynierów. Cała kopalnia nie mówiła o niczem innem. Pokład musiał w tem miejscu załamywać się i iść gdzieś poniżej chodnika, w kierunku przeciwnym. Starzy hajerzy