Strona:Emil Szramek - Juliusz Ligoń.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
nie dziwię, trzymam się tylko Boga, religii i narodowości.” (3 X l882.)

Widać, że dla Ligonia polityka była sprawą sumienia. Ubolewał bardzo, że poróżnił się z duszpasterzem swoim, ale czuł się bez winy; innego zdania nie mógł być, a udawaniem wszelkim brzydził się serdecznie. Dla niego rozumiało się samo przez się, że „kandydaci na posłów muszą znać oba języki, lecz powinni też mieć uczucie narodowe polskie a nie niemieckie tylko”. Żałował ks. Radziejewskiego, że jest tu między młotem i kowadłem i nie może pisać, jakby chciał, gdyż „cenzura duchowieństwa z niemieckim duchem” nie pozwala. Wskutek tego „Katolik”, zdaniem jego, czasem prawdę „dusił”. — „Ksiądz Radziejewski, pisze Ligoń, dobroduszny księżulek, lecz musi pisać, jak mu każą, choć inaczej czuje”. (4 X 1881).
Z przytoczonych powyżej zdań Ligonia bije męska odwaga i nadzwyczajna czułość polityczna. Ale właśnie to, że Ligoń był człowiekiem wyjątkowym, który uświadomieniem narodowym o całe pokolenie wyprzedza ziomków swoich, tłumaczy nam niezrozumiały skądinąd fakt, że ks. Stanisław Radziejewski, ówczesny redaktor „Ka-