Strona:Emil Szramek - Juliusz Ligoń.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

był najserdeczniejszą czcią wdzięcznych swoich dzieci.
Iście synowską wdzięczność żywił Juliusz także względem dra Chłapowskiego, największego dobrodzieja swojego. Po wygraniu procesu w pierwszej instancji pisał mu:

„Bogu wszechmogącemu niech będzie nasamprzód cześć i chwała! bez którego woli nic się nie dzieje i który każdy krzyż, gdy go mile przyjmujemy i cierpliwie znosimy, w pociechę nam zamienia.
Po Bogu zaś tysiąckrotne dzięki niech będą J. Wmu drogiemu Panu Dobrodziejowi za łaskawą pomoc i opiekę w procesie, bez której pewno nie byłbym uzyskał tak chlubnego świadectwa fizyka Wgo Dra Pana Heera. Wiele dobrego otrzymałem od ś. p. moich rodziców, bo dobre wychowanie; to też żal niemały opanował mi serce po ich zgonie. Lecz oto Pan Bóg w Szlachetnej osobie J. Wgo drogiego Pana Dobrodzieja zesłał mi niby drugiego rodzica tak szczerego, że pisząc te słowa, łzą się oczy z wdzięczności roszą. O niechże za wszystko Pan Bóg J. Wmu drogiemu Panu Dobrodziejowi tysiąckrotnie wynagrodzi, o co z całą rodziną dozgonnie prosić Go będziemy.” (25 X 80.)

A gdy proces i we wyższych instancjach wypadł na jego korzyść, to znowu pierwszym uczuciem jego była wdzięczność:

„Ze łzą radości chwytam za pióro, bo właśnie otrzymałem wiadomość od Pana Adwokata, że proces zakończył się pomyślnie po mojej stronie; tylko jeszcze mam przysięgnąć, że przy pracy oko mi