Strona:Elwira Korotyńska - Kot mecenas.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
KOT-MECENAS

Było lato. Słońce świeciło jasno, złociste jego promienie zalewały ziemię, rzucały blask na zieloną murawę, na różnobarwne kwiecie.
Wszystko weseliło się w przyrodzie.
Ptaki śpiewały, brzęczały owady, nawet liście drzew szeleściły radośnie.
W wodzie rechotały żaby, rybki wysuwały swe srebrzyste łebki i przyglądały się błękitowi nieba, przezroczyste ważki unosiły się nad tym leśnym zbiorowiskiem wody i w locie łapały małe muszki i nieopatrzne żuczki.
Z gąszczy krzewu wysunęła łebek łasiczka. Było to maleńkie stworzonko,