Strona:Elwira Korotyńska - Kot mecenas.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z wydłużonem ciałem i gładkim włosem. Noskiem zaczęła węszyć, podniósłszy pyszczek rozglądać się zaczęła, czy nie grozi jej jakieś niebezpieczeństwo, a upewniwszy się w tem, że nikogo z jej wrogów niema w pobliżu, puściła się dalej.
Miała ona norkę dobrze ukrytą, ale jak tego miała już dowód, odkryły ją drapieżne wrony i stary, na dębie gnieżdżący się jastrząb, — nie było więc jej już tam bezpiecznie.
Postanowiła szukać lepszej kryjówki i wymykać się tak ostrożnie, żeby nikt jej nie spostrzegł.
Tymczasem jednak chciała znaleźć coś do zjedzenia.
Była bardzo głodna — ze strachu przed wrogami, nie wychodziła od dnia poprzedniego, a w norze nic nie miała zapasów.
Do pola był kawał drogi, mógłby spostrzedz ją jastrząb, a wtedy byłoby