Strona:Elwira Korotyńska - Kominiarczyk.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Mamusiu, — odezwał się do niej.
— Cóż takiego, Piotrusiu?
— Skończyłem dziś lat czternaście... czas już, żebym zaczął pracować...
— Ty? A cóż ty kruszyno potrafisz? Słaby jesteś, do ciężkiej pracy niezdolny.
— To też mamusiu, chcę iść do pracy lekkiej, wymagającej tylko zręczności, chcę być kominiarzem.
— O rety! kominiarzem? I przychodzić usmolonym, jak nieboskie stworzenie, niepodobnym do mego Piotrusia?
— Ależ mamusiu, wiem o tem, pomagałem Jankowi, temu z przeciwka i raz nawet wyczyściłem za niego komin.
— Co? ty? — z podziwem wykrzyknęła Marcinowa — brednia!
— Ależ nie brędzę, mogę zawołać Walka, on widział, jak to robiłem...
— A co do sił, to wiem mamusiu i słyszałem o tem, że w pracy