Przejdź do zawartości

Strona:Elwira Korotyńska - Jasełka.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Maciej (klęka przy żłobku):

Ach! witaj że upragnienie, tylu długich lat,
Ty bądź naszem uwielbieniem, choć szaleje świat.
Litość twoja niech uśmierza burzę krwawych dni,
Miej w opiece swej Papieża, bo Go trapią źli.
Pożal się kapłanów, a pogrom tyranów,
Niech zwyciężą cni.
(Składa swój dar i usuwa się).

Kuba:

Witaj, o klejnocie drogi, czemuś tak bardzo ubogi?
Leżysz w stajni położony i w pieluszki owiniony, między bydłem,
Oto jesteśmy pasterze, zagramy skoczno na lirze,
Na multankach grać będziemy,
A i pieśni rozpoczniemy,
Jakie kto umie.
Pójdź Filipie drogi, bardzoś ty ubogi,
Nie przyniosłeś Panu Swemu,
Jezusowi maluśkiemu,
Ni odrobiny.
Lecz fujarka twoja mała
Będzie Panu cudnie grała,
Zagrajże zaraz...
(Składa dar, potem przyłącza się do grających i wszyscy śpiewają):
Lulajże Jezuniu, moja perełko,
Lulaj ulubione me pieścidełko,
Lulajże Jezuniu, lulajże, lulaj,
A Ty Go Matulu w płaczu utulaj.
Zamknijże zmrużone płaczem powieczki,
— 12 —