Strona:Elwira Korotyńska - Jasełka.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jako pogardzo świata dostatkami,
Jako naucza gardzić rozkoszami.
Boże! coś zstąpił z nieba wysokości,
Nie pragniem bogactw, trzymaj nas w wierności,
Wolimy cnoty nad bogate mienia,
Przy których trudno dostąpić zbawienia.
(Składa swój dar i odchodzi).

Jędręk (klęka u nóg Dzieciny):

Jezu, śliczny kwiecie, zjawiony na świecie,
A czemuż się w zimie rodzisz,
Ciężki mróz na się przywodzisz,
A nie w ciepłem lecie?
Jezu niepojęty, czemu nie z panięty?
Nie w pałacuś jest złożony,
W lichej szopie narodzony,
I między bydlęty?
Stwórco mój i Panie,
Przyjm nasze witanie,
Tyś Bóg niepojęty,
Święty, Święty, Święty...
(Składa swój dar i odchodzi na bok).

Wojtek (podchodzi do żłobka):

Niechaj będzie pochwalony
Bóg w Betleem narodzony,
Który z nieba zszedł na ziemię,
By odkupić ludzkie plemię,
By łaknącym podać chleba,
By otworzyć ludziom niebo.
By cierpiącym życie słodzić,
By ze Stwórcą świat pogodzić.
(Składa dar i usuwa się na bok).
— 11 —