Strona:Elwira Korotyńska - Dziecięce lata Kościuszki i Poniatowskiego.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 11 —

Na wroga, bracia, na wroga,
Za broń! za broń!
Ej szybko, szybko, przez Boga!
Na koń! na koń!

KOŚCIUSZKO. Twójże to utwór?
JÓZEF. Matka ojczyzna dała mi natchnienie...
KILIŃSKI. Bardzo to piękne!
KOŚCIUSZKO. Ale w tej chwili niedoścignione. Wojska i broni nie mamy.
KILIŃSKI. Ale zapał w sercu i w duszy!
JÓZEF. Tak! gdy mamy siły, zdołamy wiele, choć jesteśmy za młodzi.
KOŚCIUSZKO. Czyżbyś myślał oprzeć się woli rodzica?
JÓZEF. A chociażby? Ojczyzna świętsza dla mnie od rodziców! (pukanie cicho). Któżby to? Proszę?

(wchodzi 10-letnia dziewczynka)

Ach! to Tosia! cóż nam powiesz, dzieweczko?
TOSIA. Widzisz, Józiu, przyszłam, żeby ci powiedzieć, że gdy pojedziesz na wojnę, ja też w domu nie pozostanę... będę pielęgnowała rannych, mam już dużo szarpi, a i bandaże przygotowuję... Jam przecież Polka!
JÓZEF (obejmuje ją czule). Najmilsza! Patrzcie, jaką mam siostrę!