Strona:Elizabeth Barrett Browning - Sonety.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XXXV

Gdy ja wszystko dla ciebie rzucam, czy ty, wzajem,
Będziesz mi wszystkiem? Czy się nie stęsknię za ową
Prostotą pocałunku, co w kolej domową
Z błogosławieństwem schodzi? za gawęd zwyczajem

Codziennych? Ściany świeże, śród których dziś stajem,
Czy nie będą mi nigdy obce? Czy na nowo
Zapełnisz miejsce oczów, co nad dziecka głową
Lśniły... niezastąpionym nigdy szczęścia rajem?

To najciężej. By serce zdobyć, kto pokona
Pierw smutek, wiele zwalczył, lecz o więcej stoi,
Gdyż miłością jest smutek, smutkiem miłość ona.

Niestety, dźwigam serce w twardej smutku zbroi,
Przecie kochaj mię — dobrze? Pełnią swego łona
Otul skrzydełka zmokłe gołębicy swojej!