Strona:Elizabeth Barrett Browning - Sonety.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
III

Różniśmy, bardzo różni, O Serce Książęce!
Różne zwyczaje nasze, różne przeznaczenia.
I dwu naszym aniołom dziw oczy spromienia,
Gdy lot skrzyżują, w prośbie śpiesząc czy podzięce

W przeciwne drogi. Pomnij, królowych cię ręce
Darzą łaską, turniejów gościu, i spojrzenia
Setek źrenic, jaśniejszych, niż te łzawe lśnienia
Ócz mych nawet być moqą... któremi nie znęcę

Wodza pieśniarzy. Czemuż z okien, pod niebiosy
Lśniących, ślesz ku postaci swój wzrok, ladajakiej:
Cóż, że, tułacz zdrożony, pieśni swojej głosy

Ślę w mrok, wspierając się o cyprys? Krzyżma znaki
Na głowie twej, — na mojej chłodne świecą rosy, —
I tylko Śmierć im poziom wykopie jednaki.