Strona:Eliza Orzeszkowa - W zimowy wieczór.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakże się nazywał ten pan twój, sprawca twojego szczęścia?
Dziad w łzawej zadumie swej nie dosłyszał pytania, podniósł nieco twarz i wyszeptał: — O co pytacie panoczku?
— Jak nazywał się pan twój? Chcę o tem wiedzieć, bo może, — dodał do siebie, — spotkam tu kiedy jego potomka...
Dziad odpowiedział:
— Pan nazywał się, oj, troszkę zapomniał... Aha, nazywał się fon Szarlow.
— Co? — krzyknął sędzia: — jak?
Dziad powtórzył.
— Fon Szarlow, panoczku, ot i imię jego przypomniałem sobie, Paweł fon Szarlow... pułkownikiem huzarów był...
Aleksy wyprostowany, sztywny stał twarzą zwrócony ku oknu, a plecami ku temu, z którym przed chwilą rozmawiał. Obu dłońmi przyciskał czoło, do którego buchnęła ognista fala krwi, a w piersi mu szumiały dziwne jakieś wykrzyki i jęki...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

»Czy teraz Sergiuszu, kiedy ci opisałem historyą mojego Skomoroszki, zrozumiesz dlaczego, nim wziąłem się do kończenia tego listu, jak