Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
73
PIEŚŃ PRZERWANA

zielone, pod któremi biegła ścieżyna kręta, z obu stron ścieżyny brzozy cienkie z białą korą, wrzos liliowy, mech siwy, paprocie krzaczyste. Tą ścieżką idzie para ludzi: pan Przyjemski i Paulinka... Idą obok siebie i rozmawiają z sobą ciągle... On patrzy na nią szafirowemi oczyma, z pod tej dziwnej zmarszczki, i mówi: »Pani nie trzeba nic odbierać i nic dodawać...«
Wszystko to: las i parę przez las idącą widziała pod zamkniętemi powiekami tak jasno, jak w dzień jasny, ale za to w niej samej robiło się ciemno...
Nagle usłyszała głos aksamitny, który dzieląc nieco sylaby wyrazów, tuż nad nią wymówił:
— Dobry wieczór pani!