Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
27
PIEŚŃ PRZERWANA

gólnego. Nigdy w życiu nie słyszała poezyi czytanej głośno, a ten głos był taki aksamitny, przejęty pieszczotą z czemś jeszcze na dnie, jakby z trochą smutku...
On głos ten swój zawiesił na chwilę i pomyślał: — Jednak daleko znalazłem się od Rochefoucaul’da... w stronie zupełnie przeciwnej... I czytał dalej:

— ...Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała.
A wszystko przepasane, jakby wstęgą, miedzą
Zieloną...

Jej, nie wiedzieć skąd i dlaczego, łzy zaczęły cisnąć się do oczu. Bywało z nią tak zawsze, ilekroć słuchała muzyki, co zdarzało się niezmiernie rzadko. Zawstydziła