Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
226
ELIZA ORZESZKOWA

Przyjemski siadł na fotelu i trochę żartobliwie wymówił:
— Czy desperacya księcia tak wzrosła?
Ten stanął przed nim i rzekł chmurnie:
— Nie żartuj, Juliuszu. Zabrnąłem głębiej, niżem się sam spodziewał. Cierpię jak utrapieniec.
Przyjemski spoważniał.
— W takim razie, boli mnie to niewymownie. Panny Perkowskie są to peronele głupie i pretensyonalne, które z rozkoszą poświęcam i jutro z księciem jadę. Alem się nigdy nie spodziewał, aby chwile, które książe spędzał pod mojem nazwiskiem w sposób zapewne bardzo przyjemny, mogły skończyć się tak tragicznie.
Książe wybuchnął.