Przejdź do zawartości

Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
224
ELIZA ORZESZKOWA

bejrzał się na Benedykta, który szedł za nim.
— Czy pokojowiec Józef już odprawiony?
Kamerdyner zmieszał się.
— Nie jeszcze, jaśnie oświecony książe! Chłopak płacze i prosi...
— Pozostawić go na służbie!
W myśli dodał: »Co on winien?«
— Poproś tu pana Przyjemskiego.
Szybko przebiegał pokój obszerny i rzęsiście oświetlony, do którego po kilku minutach wbiegł mężczyzna trzydziestoletni, brunet, wzrostu małego, z oczyma rozumnemi, ruchami żywymi, z wyrazem twarzy śmiałym i wesołym.
— Książe mię wezwał. Czy będziemy grali, albo pisali?
Książe stanął przed nim.