Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
158
ELIZA ORZESZKOWA

z koszykiem piętrzącym się od muślinów i koronek szła przez ogród, obok Przyjemskiego, który mówił:
— Pani ma bardzo miłego braciszka... Chciałem ucałować go za to, że na moment uwolnił panią od... służby. Bo pani jest sługą swojej rodziny. Ale co to mówił ten miły chłopczyk, że jeżeli siostrzyczka zobaczy panią ze mną, będzie dokuczała?
Klara zmieszała się bardzo, ale na szczęście w tejże chwili zobaczyła w ogrodzie sąsiednim grę świateł tak piękną, że z zapałem zawołała:
— Widzi pan! Niech pan spojrzy, tam w rogu ogrodu, jak po tej ciemnej alei prześlicznie ścielą się promienie słońca... zupełnie