Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 235 —

aż z okrywających ją zasłon rozebrana, zajaśniała twarz słońca nienaruszona, cała, jak przedtem złota, łagodna i spokojna.
Wówczas z drzew nadbrzeżnych i z lasu wybuchnął ogłuszający krzyk i śpiew ptaków, gamy wesołych śmiechów ludzkich potoczyły się blisko i daleko, zieloność zabłyszczała brylantami, Niemen popłynął błękitem i ogniem, a po falach jego, jaskółkom czy strzałom podobne, mknęły czółenka rybackie i sunęły poważnie płyty pozłocone, wiozące znowu od Kalifa Bagdadu dla królewny ulubionej sztaby złota w podarunku ślubnym.
W świat odrodzony, z pozłoconych płytów wzbija się chóralna nuta ostatniego wiersza hymnu:

— »Dam życie, całość, szczęście i zbawienie!«