Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 227 —

Jacica jest jeszcze poczwarką, którą przykrywa tafla płynnego kryształu. W płynnym krysztale sennie, zaledwie marzy wówczas o życiu motylem.
A życie to ma być krótkie, jak jedna noc lipcowa. W lipcu, w porze, gdy dojrzewają najpóźniej dojrzewające zboża, dostaje skrzydeł i wylatuje nad wodę — na jedną noc, na jedną, cichą, bezwietrzną, w gwiazdy ubraną noc. Jest to właściwie noc miłości i odrodzenia się dla gatunku. Dla osobników, to tylko chwila. Osobniki tego gatunku chwili miłości nie przeżywają. Łączą się w pary, zadatki istnień przyszłych spuszczają na wodę i same padają na jej powierzchnię, martwe. Na rok przyszły, takież same roje takich samych istot wzbijają się znowu nad kryształową swą kolebkę, aby pod gwiazdami, w cichem powietrzu wieczornem żyć, latać, kochać przez chwilę i — dno kryształowej kolebki nowem życiem usiawszy — zginąć.
Nie jest-że to wierny wizerunek w miniaturze innego gatunku ziemskiego, złożonego z istot dużych i mądrych? Ta tylko różnica, że w tym dużym i mądrym gatunku nie wszystkie osobniki mają skrzydła i choćby jedną chwilę lotu.
Związkiem zaś pomiędzy dwoma gatunkami i przyczyną wspólnych igrzysk ich w lipcowe noce jest to, że gatunkiem motylim chciwie żywi się inny znowu gatunek istot, mianowicie: ryby, będący, jak wiadomo, pożądanem pożywieniem gatunku dużego i mądrego.
Gatunek duży i mądry, mianowicie ludzki, dostrzegł, że już poczwarki jacicy ze skutecznością przedziwną wabią ku sobie ryby i dlatego rybacy, z trudem

15*