Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 213 —

szklany dźwięk. To ryba wyrzuciła się nad dach pałacu i wnet znowu we wnętrzu jego zniknęła, lecz powtarza się to już teraz nieustannie. Wzdłuż rzeki, dalej, to bliżej, tryskają krótkie fontanny srebrne i rozlegają się krótkie dźwięki szklane, woda pluska, fale zataczają taniec kolisty. Wśród powszechnego milczenia i kamiennej nieruchomości świata, Niemen na szklanych strunach gra i fale jego w sukniach, srebrem migocących, zataczają krótkie, koliste pląsy.
Lecz i sarkofag ogromny, brzemieniem swem uciskający ścianę kotliny, poczyna stawać się mniej czarnym, mniej ciężkim. Coś poczyna bryłę przeświecać, rozluźniać, wydobywać z niej szczegóły samoistne. Wychodzą na jaw rzeźby coraz wyraźniejsze; rozkuwają się z nocnego zaklęcia liczne postacie. Są to brunatne kolumny sosen i białe kibicie brzóz. U stóp ich na piaskach zawisają wielkie wachlarze podbiałów i podnoszą się bogate pióropusze paproci.
W górze zaś, nad wierzchołkami sosen i brzóz, nad tułającemi się jeszcze gdzie niegdzie strzępami mgiełek białych, powstaje blada różowość, iść poczyna na blady również błękit nieba, idąc rozszerza się, rozgrzewa błękit, rozgrzewa się sama, wzbiera w kolor i ogień, aż rozkwita pełną różą jutrzni porannej.
Nad rzeźbami lasu stanęła na niebie i przejrzała się w Niemnie, a on odbiwszy ją w sobie, popłynął sam cieczą rubinów roztopionych. Ogromna barwność zaprawiła wodę. W oddalach srebrny, czy szklany, przed obliczem jutrzenki Niemen oblekł się w rumieniec, któ-