Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 155 —

widziałaś istotę ludzką, tak lekką, aby po wodzie jak róża pływać mogła, a także chłopkę ze śnieżnemi dłońmi?
— O, Melpomeno! — odpowiedziała Erata — nic w świecie skłonić mię nie może, abym opisywała grube postacie i brudne ręce…
Poczem czytała dalej:
»W cieniu białokorych brzóz kryła się przed okiem dziewczęcia postać wiejskiego młodziana, lecz do uszu jej doszły niebawem słodkie tony fujarki, którą młodzian do koralowych ust swych przyłożył i…«
— Chyba to był dzień świąteczny — wtrąciła znowu Melpomena — ale trzeba koniecznie położyć na to nacisk, że był to dzień świąteczny, bo ja, która robiłam studja, wiem, iż w dni powszednie chłopaki nie leżą nad strumieniem i wieńców nie wiją, a chłopi na fujarkach nie grywają…
— W świecie ideałów panuje wieczne święto — obroniła się Erata.
Kaljopa zaś wyrzekła:
— Ja o masach nic nie wiem, ale widzę tu obraz i subtelność… Szkoda tylko, Erato, że na tym obrazie nie umieściłaś jeszcze dziecka…
— Będzie… o, w powiastce mojej będzie wiele tych aniołków — upewniała Erata i dalej czytać miała, gdy krzyk nagły, donośny i piskliwy zamiarowi jej przeszkodził.
— Co to? — prostując się, zapytały jednogłośnie muzy i na ścianę berberysowych krzaków, w której cieniu siedziały, wzrok obróciły.
Krzyk piskliwy i przeraźliwy ozwał się był tuż, tuż