Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   302   —

nieporozumienie, które trzeba rozjaśnić. On nie wie o tem że ona go kocha, że kochała go ciągle, że nigdy ani na sekundę kochać go nie przestawała. Trzeba mu to powiedzieć!
Dla czegóż pierwsza kochanka jego młodości, pozostać ma w jego pamięci jako chciwa, pozbawiona serca kobieta i obok drugiej, tej niezmazanej, szlachetnej dziewczyny, stać jak brzydka zmora nocna obok pięknego światła dziennego? Trzeba mu powiedzieć, że nie wszystko co było, było jej winą! że przecież ona miała kogoś kto ją wychował, rozpieścił zbytkiem, w objęcia starca rzucił, pracować, walczyć nie nauczył; że przecież był świat w którym ona żyła, a który ją zrobił taką, a nie inną! Trzeba mu powiedzieć że ona żałuje gorzko, strasznie żałuje... że więcej poniosła szkody niż on, bo on cierpiał chwilę, a ona straciła życie... Trzeba nakoniec zobaczyć go... tak, zobaczyć go! Pierś Ewy od krańca do krańca przeszył nóż tęsknoty strasznej, oddech tamującej, żyć nie pozwalającej. Otworzyła drzwi, i wsunęła się do wielkiej, ciemnej sali. Jak cień biały i szybki mknęła chwilę pośród grubej ciemności, tu i ówdzie przerzniętych smugą szarego zmroku wnikającego przez strzeliste okna; ale zaledwie kilkanaście kroków oddzieliło ją od drzwi różowego saloniku, nogi zaczęły drżeć pod nią, ramiona przycisnęły się do boków, jak zwykle bywa u dzieci które się czegoś mocno boją.