Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/567

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szkać w ślicznym dworku o jakim ona marzyła dla swych córek, teraz stanie u nich w położeniu sługi względem pań i dobrodziejek.
Monilka została tedy służącą w domu dawnej znajomej swego ojca. Piękna po raz pierwszy znalazłszy ją w tej roli, zaniosła się płaczem: — Czemużeś lepiej nie została nauczycielką? spytała.
— Nie umiem nic, — odpowiedziała Monilka zanurzając w balji drobne swe ręce, na których niedawno tyle razy spoczywały z miłością usta Kazimierza.
Piękna wracała do domu w rozpaczy. — Monilka pierze bieliznę tym nieznośnym S. — mówiła do siebie — chyba świat przewrócił się do góry nogami!
Westchnęła i pomyślała. — Mój Boże! czemu też to ja nie mam własnego domu!
Gdy tak myślała, podniosła oczy, i oko w oko spotkała się z Sylwestrem; zrumieniona jak wiśnia, z nagle rozpromienionemi oczami wyciągnęła obie ręce, które wnet utonęły w szerokich dłoniach młodego mężczyzny. Kilka chwil nie mówili nic do siebie; pomimo radośnego wzruszenia, twarz Sylwestra wydawała się zmęczoną i smutną.
— I cóż? spytała Piękna.
Sylwester zrozumiał jej pytanie. — Cóż? — rzekł, — zdaje się iż są zgubieni. Prawdziwi winowajcy nie znajdują się, pan Walery wikła się coraz bardziej