Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/551

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Teraz, — mówiła Piękna, — jest ona bardzo, bardzo biedną i nieszczęśliwą... Ojca jej i narzeczonego uwięziono za jakieś fałszerstwo, do którego mieli oni jakoby należeć, a ona została sama bez żadnych środków do życia; zachorowała na jakąś straszną gorączkę, i od dwóch tygodni dopiero zaczęła wstawać z łóżka... ale zaledwie jeszcze chodzi tak jest osłabioną, a ciągle płacze i ...
I znowu niedokończyła bo ojciec jej odwrócił się nagle i przycisnął czoło do szyby, tak że mogła widzieć tylko profil pobladłej twarzy jego. Po kilku przecież sekundach zwrócił się znowu w stronę pokoju.
— I cóż? — zapytał, — cóż dalej?
— Ona jest ojcze w okropnej nędzy... Chciałabym jej dopomódz, — dokończyła Piękna splatając ręce, a zarazem wielka, błyszcząca łza zawisła na jej rzęsie.
Suszyc szybkim, nerwowym ruchem sięgnął do kieszeni surduta. — Weź, oddaj to twej przyjaciółce, — rzekł wciskając w rękę córki assygnatę znacznej wartości. Jeżeli będzie potrzebowała więcej pieniędzy, powiedz mi o tem...
Głos jego, gdy to mówił, stłumiony był i drżący; oczy trzymał utkwione w ziemi, jakby lękał się spotkać ten wzrok dziewczęcia, który czysty i piękny, jaśniał przed nim łzą dobroci i litości. Ale młoda dziewczyna nie odgadywała bynajmniej po-